Ułatwienia dostępu

Centrum Jakości Kształcenia

Słowo, emocje i kasety wideo

Czytanie tekstu z ekranu komputera, tabletu, telefonu lub czytnika e-booków tylko z pozoru przypomina czytanie książki… Przewijanie tekstu w komputerze, klikanie w odnośniki prowadzące do dodatkowych treści jest odpowiedzią na innego rodzaju bodźce, wymaga innych czynności fizycznych oraz wywołuje odmienne reakcje umysłu niż odwracanie kartki w tradycyjnej publikacji. Mamy tu do czynienia z różnymi metodami przetwarzania informacji, z reguły niższym poziomem koncentracji oraz innym sposobem uruchamiania procesu refleksji

Niewątpliwie naszą uwagę rozpraszają, skądinąd pomocne, odnośniki, korzystanie z nich zmniejsza bowiem przywiązanie do pierwotnego tekstu, a sama treść staje się bardziej przypadkowa i tymczasowa. W rezultacie pozyskane informacje ulegają fragmentaryzacji (por. Nicholas Carr, Płytki umysł, Helion 2013).

Tymczasem przekaz wideo ma potencjalnie większą szansę na pobudzenie refleksji poprzez ruch i włączenie naturalnego mechanizmu rozpoznawania twarzy i nastroju obserwowanej osoby lub zjawiska (por. Piotr Maczuga, Dlaczego warto uczyć za pomocą wideo, maczuga.edu.pl, 2016), co z kolei wywołuje emocje wspierające proces koncentracji, przywiązania i podążania za treścią. Innymi słowy – jak powiedział kiedyś Piotr Maczuga… „łatwiej jest pokazać, jak zawiązać sznurowadło niż napisać na ten temat artykuł”.

W tej sytuacji nie powinna dziwić nas rosnąca popularność seriali, filmów dokumentalnych, wideo tutoriali, wykładów online, wywiadów, a także podkastów i audiobooków. I to nie tylko wśród młodzieży. Multimedia odtwarzające bądź imitujące rzeczywistość faktyczną powodują znacznie wyższy stopień immersji (zanurzenia się i zaangażowania osoby korzystającej z wytworów świata wirtualnego, por. Sidey Myoo (prof. Michał Ostrowicki), Ontoelektronika, Wydawnictwo UJ, 2013). Fakt, że obserwujemy rzeczywiste zdarzenia, słuchamy autentycznych wypowiedzi, podążamy za gestykulacją osoby dzielącej się wiedzą albo przynajmniej dajemy się porwać w fikcyjnej rzeczywistości, złudnie przypominającą realną, sprawia, że lepiej rozumiemy prezentowane sytuacje i sens opowieści. Multimedialność przekazu silniej niż elektroniczne słowo pisane uruchamia emocje i sprawia, że utożsamiamy się z bohaterami filmu czy podkastu, a przyjęcie (a nawet świadome odrzucenie) ich perspektywy znacznie poszerza i pogłębia świadomość opisywanego w ten sposób problemu. Oczywiście, to, co napisałam nie wyklucza sytuacji odrealnienia prezentowanego świata i wzrostu obojętności, wywołanego przez naturalne mechanizmy obronne (dlatego m.in. relacje reporterów wojennych, szczególnie jeśli są często oglądane z wygodnej kanapy i za pośrednictwem szklanego ekranu telewizora, przestają nas poruszać i nie ułatwiają współuczestnictwa w opisywanych w ten sposób wydarzeniach).

Nie zmienia to jednak faktu, że coraz częściej uczymy się z materiałów wideo i audio niż z książek lub artykułów naukowych. Używanie ich w akademickich kursach online lub kursach otwatych (np. typu MOOC), czy podczas zajęć tradycyjnych, po prostu dla ich urozmaicenia, jest coraz popularniejsze. Czy zawsze słusznie – to już zupełnie inne zagadnienie… Osobiście nie dysponuję na ten temat jednoznacznymi wynikami badań naukowych (por. np. Alan D. Greenberg, Jan Zanetis, The Impact of Broadcast and Streaming Video in Education, Cisco 2012, Nicole Flynn, Research Review: What is the Impact of Using Video in the Classroom?, cielo24.com, 2016, Emily Cruse, Using Educational Video in the Classroom: Theory, Research and Practice, www.libraryvideo.com, 2006). Tezie postawionej na początku niniejszego tekstu przeczy autentyczna anegdota niedawno opowiedziana mi przez jedną z Was…

 

Początek zajęć. Nauczyciel pyta studentów…
Co wartościowego ostatnio przeczytaliście?
Cisza.
— Naprawdę nic…?
Cisza. Po chwili wstaje najodważniejsza w grupie studentka i przyznaje:
My przecież nic nie czytamy… My oglądamy…
Uwaga – to nie jest koniec tej historii…
— OK. To w takim razie, co ostatnio wartościowego obejrzeliście (w kinie, TV, na Netlixie, YouTubie)?
Cisza. Koniec sceny. Kurtyna opadła.

 

Możemy mieć jednak nadzieję, że nie wszyscy studenci nie mają kontaktu z wartościowymi treściami, wspierającymi ich rozwój. A jeśli tak, warto im je podrzucać… Oczywiście możemy skorzystać z własnych nagrań (audio lub wideo), i to niezależnie od tego, jak bardzo są amatorskie, ale możemy też użyć filmów dostępnych w znanych (i uznanych) serwisach profesjonalnie serwujących filmy. I to nie dlatego, że są wydajnymi serwisami streamingowymi, ale także dlatego, że stworzyły swoistego rodzaju kulturę uczestnictwa, opartą o wymianę treści na otwartych licencjach autorskich. Najbardziej znanym z nich jest rzecz jasna Youtube. Nie trzeba jednak ograniczać się do „głównego” Youtube’a – warto wypróbować Youtube Learning lub mniej popularny Youtube Teacher (playlisty oraz kanały). Sugeruję jednak samodzielne poszukiwania na kanałach gwarantujących najwyższą merytoryczną jakość treści, np. London School of Economics and Political Science czy MIT (tutaj lub tutaj).

Filmy z Youtube’a dość łatwo zaimplementować w kursach tworzonych na platformie Moodle. Wystarczy w dowolnym miejscu kursu – korzystając z edytora platformy (niezależnie od tego, czy na Stronie, Etykiecie, w Książce lub opisie Forum albo nawet w pytaniu testowym/quizowym) – skopiować i podlinkować odnośnik do wybranego filmu z Youtube. Jak to zrobić krok po kroku?

  1. Oczywiście należy zacząć od znalezienia właściwego filmy w serwisie Youtube.
  2. Następnie pobrać oryginalny odnośnik do filmu (funkcja Udostępnij, znajdująca się pod filmem).
  1. A na koniec w kursie, w miejscu, w którym ma się on pojawić, skopiować w.w. odnośnik, a następnie podlinkować go (używając funkcji Wstaw/Edytuj link).

 

Z filmami z Ted.com czy Vimeo nie jest już tak prosto. Ale i tu można sobie poradzić, pod warunkiem, że… nikt z Was nie cierpi na alergię spowodowaną widokiem czystego kodu HTML (gdyby ktoś nie wiedział, chodzi o kod jednego z języków programowania stron internetowych). W tym wypadku należy wykonać operację tzw. zagnieżdżania kodu filmu w dowolnie wybranym miejscu strony kursu. W tym celu powinno się wykonać kolejno takie oto kroki:

 

  1. Wybrać film, który ma pomóc studentom w nauce.
  2. W prawym górnym rogu ekranu, w którym prezentowany jest film znaleźć opcję  Podziel się Share.
  3. Kliknąć przycisk z napisem Share i wybrać z kilku dostępnych możliwości opcję Zagnieźdź Embed. Serwis Ted.com udostępni wówczas kod zagnieżdżenia, który należy odważnie skopiować.

4. Mając go pod ręką (na wszelki wypadek można zapisać go w pliku .txt), należy zaznaczyć miejsce, w którym powinien znaleźć się film, wpisując np. kilka znaków  XXXX. Następnie użyć funkcji edytora, która nazywa się Edytuj źródło HTML (a która znajduje się pod ikoną <> w menu). W źródłowym kodzie strony odszukać wstawiony uprzednio marker w postaci XXXX i wkleić zamiast niego kod zagnieżdżania pobrany z Ted.com.

  1. Na koniec (nie wgłębiając się w znaczenie poszczególnych znaków kodu) zapisać zmiany w pliku, klikając przycisk Zapisz i wyświetl.

 

Gdyby podczas lektury tej porady komuś z Państwa zrodził się pomysł, aby przygotować cały kurs wyłącznie na podstawie własnoręcznie przygotowanych filmów (co można osiągnąć np. tworząc własny kanał edukacyjny w serwisie Vimeo lub Youtube, więcej tutaj) lub zestawu filmów innych autorów, zapraszamy do współpracy… 🙂